Jak wybrać chwytotablicę
Jeśli interesuje Cię temat treningu na chwytotablicy, możesz zacząć od przesłuchania poniższego podcastu na ten temat:
We wcześniejszym odcinku opisałem różne cechy chwytotablic, które powinniśmy wziąć pod uwagę planując zakup tego trenażera. Tym razem będę się zastanawiał nad tym, jak wybrać chwytotablicę.
A teraz rozprawię się z kilkoma mitami dotyczącymi tablic i treningu na nich, bo to również będzie przydatne podczas zakupów:
- Czy w swojej chwytotablicy potrzebujesz chwytów na trzy, dwa i jeden palec? Nie! Jeśli masz chwyt na cztery palce, możesz na nim ćwiczyć również trzy, dwa i jeden palec. Ćwicząc dwa palce w dwójkach, a pojedyncze w dziurkach, oszukujesz, wykorzystując tarcie z bocznych stron otworów. Zawiśnij na jednym palcu na skośnej krawądce, a potem w ciasnej dziurce, a zrozumiesz o czym piszę. Nie potrafisz zawisnąć na tym pierwszym? Widocznie jeszcze dla Ciebie za wcześnie. Użyj dwóch palców, albo odejmij sobie ciężaru.
- Czy potrzebujesz chwytów o różnej głębokości i nachyleniu? To zależy od protokołu treningowego. Jeśli masz zamiar stopniować trudność zwisów poprzez używanie płytszych, bądź bardziej skośnych chwytów, chwytotablica dająca takie możliwości może być dla ciebie odpowiednia. Jednak taki trening ma pewną słabość – przechodząc na płytsze chwyty, bardziej narażamy się na kontuzję. Już lepiej używać tych samych chwytów, ale dokładać sobie ciężaru, co pozwala na bezpieczniejsze bodźcowanie oraz dokładniejsze śledzenie progresu. Dopiero gdy dojdziesz do momentu, gdy dołożenie ciężaru będzie bardzo niewygodne (nie zapominajmy, że obciążamy nie tylko palce, ale również łokcie i barki), przechodzisz na chwyty płytsze lub bardziej skośne, zdejmując dodatkowy ciężar. Pisałem o tym w artykule o treningu na chwytotablicy.
- Czy przydadzą się ściski i oblaki? Na pewno nie w takim stopniu, jak krawądki (pamiętajmy z pierwszego punktu, że na nich ćwiczymy też pojedyncze palce).
Oblaki wymagają odpowiedniej techniki wspinania się, czego nie wyćwiczymy na chwytotablicy. W oblakach ważna jest umiejętność ustawienia środka ciężkości pod nimi oraz umiejętność wychodzenia z nich do kolejnych przechwytów. Na chwytotablicy jest to absolutnie nie do wyćwiczenia.
Ściski na chwytotablicy to słaby pomysł, ponieważ i tak pracujemy kompresją obu dłoni do środka, do siebie, angażując mięśnie piersiowe. Już lepiej wykorzystać osobne klocki do podczepiania obciążenia, albo (jak w przypadku oblaków), często się po ściskach wspinać. - Czy potrzebujesz aplikacji na komórkę z planami treningowymi? Jeśli potrzebujesz, możesz mieć problem. Albo Twój trening jest zbyt skomplikowany, albo wykonując go jesteś kompletnie nieobecny umysłem. Jedno i drugie to poważny błąd. To pierwsze spowoduje, że łatwo możemy się pogubić, albo w ogóle zarzucimy trening jako zbyt wymagający, a to drugie może nawet doprowadzić do kontuzji. Te aplikacje to protezy, które powodują, że przestajemy się koncentrować na tym, co robimy. Trening powinien być rzeczą świadomą. Nie chcę też demonizować, sam używam telefonu do odmierzania czasu, ale nie jest to aplikacja z wymyślnymi timerami, skomplikowanymi instrukcjami jeszcze bardziej skomplikowanych ćwiczeń. Plan powinien być prosty – wybierasz chwyt, znajdujesz odpowiedni ciężar i wisisz, a gdy organizm się już do tego przyzwyczai, zwiększasz ciężar. Pamiętaj o regule K.I.S.S.!
Pod znakiem zapytania staje nawet potrzeba kupowania Beastmakera za 450zł, skoro Chriss używa tylko jednego chwytu. Wystarczy najprostsza tablica – klamka na rozgrzewkę oraz wybrany chwyt docelowy. - Tablice z żywicy czy z drewna? Żywica ma lepsze tarcie, ale to lepsze tarcie może być właśnie problemem, szczególnie gdy zaczynamy do własnego ciężaru dokładać jeszcze żelazo, albo przechodzimy na coraz mniejsze, ostrzejsze krawądeczki. Drewno jest bardziej przyjazne dla skóry, co jednak w ciepły dzień może być przekleństwem. Zalecam tutaj eksperymenty, ponieważ temat zużywania się skóry jest bardzo indywidualny.
Skoro to wszystko jest aż tak skomplikowane, to chyba najlepiej kupić kilka chwytotablic, bo każda z nich będzie miała coś, czego nie będzie posiadać inna, a co prędzej czy później się nam przyda. Niby tak, ale przecież nie każdy chce wydawać na chwytotablice nawet kilka tysięcy złotych. No chyba że jesteście Ericem Horstem, który kolekcjonuje tablice dla samego faktu ich posiadania.
Jeśli chcemy mieć tablicę tradycyjną, wybierajmy taką, która będzie zrobiona z jak najdrobniejszego piasku oraz bez nadmiernej ilości dziurek i dziureczek, bo większości z nich i tak nie użyjemy. Nie zapominajmy, że na chwytotoablicy trenujemy z myślą o tym, żeby uzyskaną dzięki niej siłę przenieść na interesujący nas teren wspinaczkowy. Nikt nie trenuje na tablicy po to, żeby być coraz silniejszym w wiszeniu na tablicy. No może poza użytkownikami Zlagboard…
Warto oszukać tablicy szerokiej, szczególnie jeśli sami jesteśmy słusznego wzrostu. Wiszenie z dłońmi wąsko bywa obciążające dla barków. Lepszym rozwiązaniem jest tablica o regulowanej szerokości.
Kolejna część cyklu:
Chwytotablica – bezpieczny plan treningowy
Chwytotablica – trening dla średnio zaawansowanych