Ten bald to wcale nie była jakaś sieka, ale bardzo długo nie puszczał mnie drugi ruch. Ze ścisku po lewej trzeba było strzelić do wąskiej, ale nawet zaginającej się krawędzi. Teoretycznie to był ruch, który nie powinien mi sprawiać trudności,
W skałach spotkałem swojego podopiecznego. Współpracuję z nim od dłuższego czasu, wkłada w treningi kawał roboty, nie obija się. Wspina się na tyle często, na ile może. Ma sporo skalnych metrów w łapach. Jednak z jakiegoś powodu nie wychodzi to