Wspinaczka po trzydziestce, czterdziestce… część 0,5
Jeśli interesuje Cię temat treningu na chwytotablicy, możesz zacząć od przesłuchania poniższego podcastu na ten temat:
Co jakiś czas media wspinaczkowe donoszą o wybitnych przejściach wspinaczy 40+, 50+, a nawet 60+, rozpalając nasze nadzieje i subtelnie sugerując, że najlepsze jeszcze przed nami. Na jedno chciałem zwrócić uwagę – z tych newsów rzadko dowiemy się, w jakim wieku dany osobnik zaczął się wspinać, czy miał (ew. jak długą) przerwę od wspinania, czy sportu w ogóle, jaka jest jego historia kontuzji, itp. Z naszego punktu widzenia te brakujące informacje są co najmniej tak ważne, jak dokonania naszych herosów.
Wróciłem do tematów związanych z wiekowymi wspinaczami, bo zauważyłem, że zapomniałem o bardzo ważnym wstępie. Stąd właśnie dziwny tytuł notki. Cały cykl powinienem rozpocząć od zdefiniowania naszego potencjalnego wspinacza, bo sam wiek tak naprawdę niewiele jeszcze mówi. O wiele ważniejsze jest z czym nasz staruszek przychodzi do wspinaczki, co robił wcześniej i co zaniedbał. Dopiero to powie nam, jak taka osoba powinna się zabrać za trenowanie wspinaczki (jeśli w ogóle chce trenować, bo przecież można się po prostu wspinać bez żadnych dodatkowych specjalistycznych treningów). To z czym przychodzi daje nam również pewien niewielki ogląd na to, jak daleko może zajść…
Postanowiłem zdefiniować główne rodzaje starszych wspinaczy oraz ogólnie napisać jaki trening może im się przydać:
- Nie mający żadnego doświadczenia we wspinaczce i w sporcie – taka osoba najprawdopodobniej będzie potrzebować treningu ogólnego, przygotowania kondycyjnego i siłowego. Mile widziane żelazo, czy nawet aktywność kardio. Zapewne trzeba się będzie również skupić na diecie.
- Mający doświadczenie w sporcie, ale nie we wspinaczce – taki wspinacz będzie potrzebował mniej przygotowania ogólnego i raczej na dzień dobry może zacząć trening ruchu wspinaczkowego i odpowiednich technik.
- Wracający do wspinania po długiej przerwie. Zdarza się, że starszy już wspinacz np. „odchował” nieco potomstwo, albo postawił biznes na nogi i wreszcie ma czas, żeby wrócić do tego co kocha. Taka osoba czasami potrzebuje trochę przygotowania ogólnego, czy dietetycznego, ale nie musi aż tak długo koncentrować się na technikach ruchu, jak wspinacz całkiem początkujący, bo tak na prawdę tego się nie zapomina, zakurzone ścieżki neuronowe szybko się udrożnią.
- Wspinacz który wspina się „od zawsze”. Głównie walczy z bezlitosnym czasem, odciskającym swe piętno na sile i mocy, ale przede wszystkim mocno ograniczającym możliwości regeneracyjne. Najczęściej doskonale wie jak trenować i co jeść, ale w wielu przypadkach powinien dołożyć ogólny trening siłowy, żeby spowolnić procesy starzenia się. Powinien skupić się na swoich najsłabszych ogniwach.
Pewnie dałoby się jeszcze jakąś grupę zdefiniować, ale wg mnie te są najważniejsze. Typ pierwszy i drugi nie powinien łudzić się tym, że pobije Adama Ondrę czy Alexa Megosa. Typ trzeci może jeszcze sporo zdziałać, ale to oczywiście ten czwarty ma największe szanse. Nie piszę tego, żeby kogoś zniechęcać. Im większa świadomość, tym mniej rozczarowań, a bez nakładania na siebie niemożliwych do realizacji celów, będziemy o wiele lepiej bawić się samą wspinaczką, o co przecież w tym wszystkim chodzi.
Czytając kolejne odsłony tego cyklu, warto pamiętać o zaprezentowanej przeze mnie typologii. Strategie treningowe dla powyższych łojantów powinny się różnić, a jeśli jesteś zainteresowany indywidualnym planem treningowym, zapraszam tutaj. No może poza typami czwartymi, bo nie sądzę żebym miał im coś do zaoferowania. 😉
Wszystkie części cyklu: