Manewr Valsalvy we wspinaczce
Dziadek mojego kumpla mawiał, że "jak się człowiek nie wkurzy, to się nawet dobrze nie wysra". Prosty facet to był, jednak przemawiała przez niego wielka życiowa mądrość, bo w naturalny sposób odkrył Manewr Valsalvy, który nadaje się szczególnie na trudnym baldach, gdy trzeba poderwać tyłek, trzymając się wstrętnego oblaka. W kruksie drogi również czasami warto go używać, więc postaram się napisać czym ów manewr jest i jak go stosować świadomie.
Każdy bulder jest inny. Na każdym trzeba inaczej ustawić tułów, dłonie, palce, stopy, a czasami trzeba zastosować różne techniki. Mimo to prawie każdy start na baldzie, szczególnie przewieszonym, wymaga odpowiedniego napięcia całego ciała. Jeśli będziemy chcieli zawsze startować tylko poprzez silne pociągniecie z łap, to albo szybko skończy się nam paliwo, albo szybko skończą się nam troczki. Tak samo jest na kruksach wielu dróg z liną, jednak na startach baldów jest to widoczne najbardziej, ponieważ wtedy musimy przejść z pełnego rozluźnienia (np. startując z siedzenia na tyłku), do mocnego napięcia. Musimy zamknąć cały łańcuch kinetyczny: nacisnąć mocno na stopnie (lub przyhaczyć piętą), napiąć tułów, zgiąć bicepsy, trzymając się najczęściej niezbyt komfortowych chwytów. Szczególnie ważne jest to, co się dzieje w środku łańcucha, a więc w okolicach bioder, tyłka i brzucha. Powstaje napięcie stabilizujące mięśnie posturalne i głębokie.
Ten wzrost ciśnienia ciężarowcy doskonale znają i wykorzystują pod postacią manewru Valsalvy, który polega na próbie wypuszczenia powietrza przy zamkniętych drogach oddechowych. Biorą wdech, zaciskają krtań i z twarzą czerwoną jak burak podnoszą 400 kg. W czasie manewru zachodzą pewne zmiany w organizmie związane z ciśnieniem krwi czy tętnem, jednak to co najważniejsze z punktu widzenia sportów siłowych dzieje się w korpusie – usztywnia się on mocno, bo wykorzystana jest tłocznia brzuszna. Manewr ten jest też całkowicie bezpieczny.
Najprostszy sposób naturalnego zastosowania manewru Valsalvy to próba przepchnięcia samochodu z miejsca na miejsce. Zobaczcie co się wówczas dzieje w waszym ciele.
Manewr Valsalvy we wspinaczce:
- Znajdź balda, który ma słaby chwyt startowy i przeciętne stopnie.
- Przed wystartowaniem zaciśnij gardło, pośladki i mięśnie brzucha, po czym od razu spróbuj wystartować.
- Następnie spróbuj wystartować na tym samym baldzie, świadomie rozluźniając mięśnie brzucha i robiąc głęboki wydech.
Czy zauważyłeś jakąś różnicę?
Ćwiczenie te można wpleść do planu wspinaczkowego, szczególnie gdy obejmuje on trening siły na bulderowni. Więcej o planach treningowych znajdziesz tutaj.
Niektórzy zapewne zauważą, że stosują tę technikę bezwiednie i nie ma w niej niczego odkrywczego. Nie trzeba nawet próbować wypychać powietrza z płuc, jak robią to ciężarowcy, bo już samo zaciśnięcie pośladków i brzucha przy zaciśniętym gardle powoduje powstanie tłoczni na tyle dużej, że ułatwia wystartowanie.
Manewr Valsalvy można stosować również na drogach z liną, a polega na wydawaniu dziwnych odgłosów w kruksie. 😉 To buczenie i krzyki w kluczowym miejscu wcale nie są po to, żeby dodać sobie otuchy (wtedy raczej robilibyśmy to przed rozpoczęciem sekwencji), ale po to, żeby zwiększyć siłę i moc poprzez wykorzystanie tłoczni. Zauważcie, że wydawane odgłosy często przypominają popuszczanie powietrza z balona (np. popularne tssssst, hyc, czy inne kończące się na samogłoskę, czyli zamykające odpływ powietrza).
Oczywiście ta technika nie służy do przechodzenia całej drogi lub balda, bo wtedy zapewne zemdlelibyśmy gdzieś w trakcie, więc po pokonaniu trudnego miejsca wyrównajcie oddech, uspokójcie serce i rozluźnijcie się na tyle, na ile droga na to pozwala.
Na koniec małe ostrzeżenie! Korzystając z tłoczni przypomnijcie sobie powiedzenie dziadka mojego znajomego i pamiętajcie, żeby zamknąć wszystkie potencjalne drogi ucieczki powietrza…
Więcej o manewrze przeczytasz tutaj (link może okresowo nie działać)