Oducz się brać blok
Czasy w jakich żyjemy nie sprzyjają pracy ze zrywaniem nawyku niepotrzebnego brania bloku. Większość z nas za bardzo przyzwyczajona jest do wygody i spokoju. Mniej lub bardziej świadomie dążymy do wykluczenia stresu z naszego życia, co oczywiście jest absolutnie niemożliwe. Stres jest nieodzowną częścią życia i zawsze tak będzie. Powiem więcej – stres jest niezbędny do życia! Niestety od wielu lat wmawia się nam, że wszystko musi fajne, przyjemne i bezstresowe. Wspinaczka to ma być tylko i wyłącznie fun! Na sekcjach i warsztatach zauważam, że im ktoś mocniej zaakceptował narrację bezstresowego życia, tym częściej bierze blok przy byle trudnościach na drodze.
Osoby biorące nawykowo blok niestety wytworzyły błędne koło, którego ogniwa wyglądają następująco:
pojawia się trudność na drodze > organizm zaczyna popełniać błędy i traci płynność ruchu > umysł interpretuje to jako zagrożenie > uruchamia się strach lub panika > bierzemy “blok”
Czasami po ostatnim ogniwie pojawia się jeszcze frustracja. Każdy pełny cykl tego koła wzmacnia w nas nawykowe branie bloku, powodując że przebiega on szybciej niż poprzednio, bardziej automatycznie oraz że wydaje się coraz bardziej nieunikniony.
Aby przerwać ten cykl, musimy wsadzić kij w szprychy tego koła.
Sposobów jest kilka.
Po pierwsze: musisz zaakceptować stres, niewygodę i trudność. Pamiętaj, nawet zawodowcy boją się latać!
Nie myśl kategoriami “kiedyś wreszcie zwalczę ten strach, kiedyś przestanę się bać!”. Mam dla Ciebie smutną wiadomość: Nie pozbędziesz się go nigdy! Ten strach jest naturalną reakcją organizmu i będzie pojawiał się zawsze, gdy np. będziesz wychodził ponad wpinkę, albo kruks w czasie próby OS okaże się trudniejszy, niż myślałeś. Intencja tego stresu jest jak najbardziej pozytywna. Organizm próbuje się bronić przed zagrożeniem. Problemem jest interpretacja jaką nakładamy oraz reakcja na interpretację. Zaakceptuj więc, że stres będzie ci towarzyszył zawsze, co nie znaczy, że uzasadnione jest branie bloka, gdy tylko zaczniesz czuć niepokój.
Czy stres związany z egzaminem maturalnym albo egzaminem na prawo jazdy spowodował, że nie nie poszedłeś na maturę? Nie. Zaakceptowałeś to i przyjęłaś jako rzecz być może przykrą, ale raczej oczywistą i nieuniknioną.
Temu właśnie służy odczulanie coraz dłuższymi lotami. Trening umysłu jest podobny do treningu mięśni: jeśli doświadczają one jakiegoś bodźca, zaczynają się do niego adaptować. Jeśli twój umysł będzie doświadczał niewygody, będzie się do niej adaptował. Musisz tylko uważać, żeby bodźce nie były zbyt małe (to zatrzyma cię w rozwoju), ani zbyt duże (to spowoduje kontuzję, czyli jeszcze większą blokadę umysłową).
Poza akceptacją, czasami skuteczne jest u niektórych tzw. przeramowanie (ang. reframing). Tak się ciekawie składa, że reakcja stresowa jest niezwykle podobna do reakcji ekscytacji. Podobnie przyspiesza tętno, pojawia się adrenalina, energia zaczyna mocniej krążyć. O ile jednak stres niektórych blokuje (szczególnie tych, którzy wierzą w to, że stres jest czymś złym), o tyle ekscytacja powoduje większą gotowość i mobilizację. Zamiast więc interpretować sygnały płynące z organizmu jako stres, wmawiaj sobie: ależ jestem podekscytowany!
Dwie przedstawione metody podchodzą do rozwiązania problemu z poziomu pracy z umysłem. Niektóre osoby wolą jednak pracować z poziomu ciała. Tak właśnie oddziałuje moje ulubione ćwiczenie służące do przerywania nawykowej ucieczki. Nazywam je Zen pod prysznicem.
Przebieg ćwiczenia Zen pod prysznicem:
- W czasie porannego i/lub wieczornego prysznica nagle zakręć ciepłą wodę, aby oblał cię mroźny strumień.
- Skup się na głębokim oddychaniu i rozluźnianiu mięśni.
- Stój pod prysznicem przez minutę, nie pozwalając sobie na nawykową reakcję ucieczki.
- Postaraj się odnaleźć spokój w głębokim, rytmicznym oddychaniu.
- Szukaj napięcia w ciele i rozluźniaj je intencjonalnie. Zwróć szczególną uwagę na napięcie wokół oczu i ust.
- Dopiero po co najmniej minucie lodowatego prysznica podejmij decyzję spokojnego wyjścia spod strumienia wody.
To ćwiczenie uczy nas znajdować spokój i rozluźnienie w czasie trudnych sytuacji. Wkłada metaforyczny patyk w szprychy nawykowego koła. Przygotowuje nas do relaksowania się w czasie trudów wspinaczki, gdy umysł zaczyna szeptać: “Boję się. Może lepiej wziąć blok?”.
Wykonywanie tego ćwiczenia w zaciszu domu, a więc w miejscu spokojnym i bezpiecznym (teoretycznie 😉 ), pozwala na większe wyizolowanie całego procesu. Łatwiej nam zauważyć co się dzieje z ciałem i umysłem. Łazienka staje się swego rodzaju laboratorium. Na ścianie wspinaczkowej ilość różnych bodźców może być zbyt przytłaczająca, czego raczej nie będzie pod prysznicem, jednak reakcja ucieczki związana z zimną wodą jest bardzo silna, więc idealnie nadaje się dla naszych celów.
Następnym krokiem będzie przeniesienie umiejętności nabytej pod prysznicem, na wymagające odcinki na drodze wspinaczkowej. Wychodząc ponad wpinkę staraj się pamiętać od odpowiednim oddychaniu i relaksowaniu oraz po prostu skoncentruj się na sekwencji przechwytów i wpinek. Powinno być już znacznie łatwiej to zrobić. Odczuwana ekscytacja czy stres nie mają znaczenia.