Upór we wspinaczce
Znasz to uczucie, gdy po złapaniu chwytu, który miał być całkiem niezły, okazuje się, że to jednak gniot? Nagle bułuje cię niemiłosiernie, chociaż przed chwilą wcale nie było tak tragicznie. Albo od razu opuszczają cię siły. Krzyczysz „bloczuś”, jakby był on czymś mniej upokarzającym, niż blok?
Znamy to wszyscy.
Niektórzy jadą na tym programie cały czas, innych dopada tylko w słabsze dni. To, czego nam wtedy brakuje, to upór. Angole tę cechę nazywają Grit. Najlepsi wspinacze na pewno ją mają. Nie wierzą ślepo we wszystko, co im podsuwa umysł, tylko cisną dalej, robiąc chociażby jeszcze jeden przechwyt.
Czy można upór rozwinąć? A może trzeba się z nim urodzić? Może tego rodzaju determinację da się wbudować w strukturę swojej psychiki tylko w dzieciństwie? Czy można w ogóle nauczyć się uporu w starszym wieku?
Nad kwestią determinacji pochyliła się w książce pt. Upór amerykańska psycholog Angela Duckworth. Wg niej osoby zdeterminowane posiadają cztery poniższe cechy:
- Zainteresowanie. Aby upór mógł się zmaterializować, musimy się czymś interesować. Tego wspinaczom na pewno nie brakuje. Pytanie brzmi raczej: jak bardzo interesujesz się wspinaniem, jak bardzo kręci cię trening? Zainteresowaniem kieruje paradoksalna zasada: im bardziej się czymś zajmujesz, tym bardziej cię to interesuje. Im bardziej się czymś interesujesz, tym więcej niuansów zauważasz, przez co wkręcasz się w to jeszcze mocniej. Pamiętasz swoje początki na ścianie? Pamiętasz jak wielkim odkryciem było dla ciebie nauczenie się pozycji bocznej w przewieszonym terenie? Pamiętasz radość, jaka na ciebie spłynęła, gdy udało się zrobić przechwyt bez otwarcia drzwi od stodoły? Ja ten trening pamiętam do dzisiaj. Nauczył mnie tego kumpel na ściance w Brzeszczach. Wracałem z niej cały podjarany, a w samochodzie nie zamykała mi się jadaczka. Nie mogłem się doczekać kolejnego wyjazdu. Wspinaczka jest pełna tego typu elementów , chociażby dlatego, że każda droga, każdy bulder jest inny, każdy może być łamigłówką i zagadką, której rozwiązanie da ci niesamowita radochę i jeszcze bardziej nakręci.
- Umiejętność ćwiczenia. Świadome ćwiczenie czegoś jest najlepszym sposobem, żeby być w tym czymś lepszy. Na czynność tą składa się:
- Wymagający cel. Skup się nad wąskim aspektem, który chcesz poprawić. Niech to będzie coś, co nie wychodzi ci jeszcze zbyt dobrze. Jesteś słabo rozciągnięty? Boisz sie latania znad wpinki? Nie potrafisz wspinać się po oblakach? Masz słaby chwyt zamknięty? Boisz się dynamicznych ruchów? Wybierz jeden cel i poświęć kilka miesięcy na jego realizację.
- Zaangażuj się w ćwiczenie wybranej cechy w 100%. Upór rozwiniesz tylko wtedy, jeśli w pełni oddasz się ćwiczeniu, maksymalnie się na nim koncentrując. Jeśli masz resta między zwisami na chwytotablicy, nie wchodź na fejsa, bo tylko bezsensownie się zdekoncentrujesz. Pomasuj palce, odetchnij głęboko, porozciągaj się. Masz resta między próbami na trudnym baldzie? Nie musisz nawijać z kolegami o dupie Karyny. 😉 Pogadaj z nimi o tym, jak tego balda zrobić. Pomyśl jak polepszyć swoją kolejną próbę, zwizualizuj poprawny ruch ciała.
- Natychmiastowa i pouczająca informacja zwrotna. Spaliłeś próbę? Zapytaj kolegę albo instruktora co zrobiłeś nie tak. Nie masz kogo zapytać? Nagraj przejście smartfonem i porównaj z nagraniem innej osoby, której udało się pokonać problem albo sekwencję, której ty nie ptrafisz. (Użyj do tego np. Coaches Eye) Co różni te dwa przejścia?
- Powtarzaj ćwiczenie świadomie i staraj sie, by każde powtórzenie było lepsze. Pracuj nad nim, aż dojdziesz do perfekcji. Zrobiłeś balda, albo trudny przechwyt? Nie poprzestawaj na tym, powtarzaj problem tak długo, aż dojdziesz do wniosku, że już lepiej się nie da. Kolejny trening zaczynaj rozgrzewką na tym, co udało ci się zrobić poprzednio. Wybierz kolejny, wymagający cel.
Świadome ćwiczenie jest rzeczą bardzo męczącą i mniej przyjemną. Praca nad słabościami jest ciężka psychologicznie. Nawet bardzo zmotywowani ludzie nie zawsze są w stanie świadomie ćwiczyć. Musisz do tego wyzwania podejść z głową, np. zarezerwuj na to tylko część treningu. W przeciwnym razie szybko stanie się to męczarnią. Jednak jeśli już zadecydujesz, że np. przez pierwsze 30 min pracujesz nad wybraną cechą, musisz dać temu 100% uwagi. Zrób z tego zwyczaj, a nawet rytuał. Dowiedz się, kiedy najłatwiej ci to przychodzi i staraj się to odtwarzać za każdym razem.
Ważne żeby na świadome ćwiczenie patrzeć w odpowiedni sposób. Zaakceptuj to wyzwanie i ciesz się każdym progresem, choćby nie wiem jak był niewielki. Pamiętam, jak bardzo cieszyłem się za każdym razem, gdy na trudnym projekcie udało mi się zrobić o kolejny przechwyt więcej, chociaż i tak w tym dniu nie zrobiłem drogi w całości. Cieszyło nawet to, że dany przechwyt zrobiłem lepiej, np. dynamiczniej wyprowadzając ruch z bioder, czy lepiej go kontrolując.
- Cel większy od nas. Ludzie cechujący się uporem mają jakiś rodzaj misji, często większej od ich osobistych celów, odnoszącej się do społeczeństwa lub środowiska. Wspinaczka to sport równie bezsensowny, jak każdy inny. Mimo to dobrzy wspinacze czasami mówią, że chcą inspirować innych do przebywania w naturze, do spędzania czasu z przyjaciółmi, do uprawiania sportu i prowadzenia aktywnego stylu życia. Wielu z nich angażuje się społecznie. Alex Honold założył fundację, Sasha di Guliani wspiera kobiety w walce o równość płci, wypowiada się na tematy społeczne i polityczne, Paige Claassen pomagała ludziom w krajach trzeciego świata, Shouna Coxsey i spora część brytyjskiego środowiska wspinaczkowego jest zaangażowana w akcję Climbers Against Cancer.
Być może działania takie pogłębiają nasz upór z powodów ewolucyjnych. Jesteśmy istotami społecznymi, rozszerzenie naszego celu poza nasze indywidualne żywoty powoduje, że angażujemy się bardziej. Mimo to przed wspinaczami stoi nie lada wyzwanie, jeśli rzeczywiście chcą połączyć swoje wspinanie z czymś większym od nich. Warto zastanowić się, jakie twoja aktywność może przynieść korzyści innym ludziom lub środowisku, szczególnie że na dzień dzisiejszy nie ma żadnej szerszej niewspinaczkowej akcji naszego środowiska w Polsce. Jeśli jednak nie chcesz wychodzić mocno poza wspinanie, może warto zaangażować się w akcje sprzątania skał? Albo zorganizować darmowe zajęcia dla dzieci z problematycznych środowisk? Dzięki temu upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie tylko pomożesz innym, ale też pogłębisz swoją wspinaczkową zajawkę, dołożysz cegiełkę do budowania swojego uporu.
- Nadzieja. Upór uzależniony jest od tego, czy masz nadzieję na poprawę w rzeczach, w których jesteś słaby. Nadzieja podtrzymuje pasję, pozwala spojrzeć optymistycznie w przyszłość i uwierzyć, że pewnego dnia osiągniesz swoje cele. Dzięki niej jesteś w stanie dłużej podążać ścieżką prowadzącą do ich realizacji. Nadzieja podtrzymuje wytrwałość, poprzez myślenie o przeszkodach jako o czymś, co można pokonać.
W 1967 roku dwóch naukowców przeprowadziło ciekawy, chociaż nieco okrutny eksperyment. Seligman i Maier umieszczali psy w klatce tak, by nie mogły one uniknąć porażenia prądem elektrycznym. Po pewnym czasie i kilkunastu nieskutecznych próbach uniknięcia bólu psy kładły się na podłodze i biernie znosiły cierpienie. W warunkach całkowitego brak kontroli wszystkie zwierzęta umierały z powodu apatii, odmawiania przyjęcia pokarmu. W innej grupie badawczej wykazano, że zwierzęta nie podejmują prób odzyskania kontroli nawet wtedy, gdy przeniesiono je do klatki, z której mogły łatwo uciec, przeskakując barierkę. Nawet jeśli smutnego, depresyjnego psa siłą przeciągnięto przez przeszkodę w celu pokazania, że druga część jest bezpieczna, psy nie powtarzały tego zachowania samodzielnie. Te eksperymenty dały podwaliny na stworzenie teorii wyuczonej bezradności.
Seligman zauważył jednak, że dla pozbycia się wyuczonej bezradności istotne jest przekonanie o posiadaniu kontroli. Na potwierdzenie tego, przywołuje się inny eksperyment: jeśli dajemy badanym do rozwiązania dwa zadania, z których jedno jest łatwe a drugie trudne, to oba zadania są częściej rozwiązywane gdy prezentuje się najpierw łatwe zadanie, potem trudne. Jeśli kolejność jest odwrotna (najpierw trudne, potem łatwe), to oba zadania są rzadziej rozwiązywane. Badacz stworzył koncepcję wyuczonego optymizmu. Według niego to coś więcej niż wiara w siebie i pozytywne nastawienie do życia. To przede wszystkim sposób, w jaki radzimy sobie z porażką i w jaki interpretujemy niekorzystne dla siebie zdarzenia.
Wspinaczka składa się głównie z porażek. Pokonanie każdego trudnego projektu wiąże się z niezliczoną ilością prób nieudanych. Ethan Pringle poświęcił na Jumbo Love 8 lat swojego życia. Ilość nieudanych prób przyprawiła by o depresję przeciętnego człowieka (swoją drogą Ethan na depresję chorował, ale powód był chyba inny). Mimo to nie poddał się i zrobił najtrudniejszą drogę swojego życia i jedną z najtrudniejszych na świecie.
Sposoby nauczenia się optymizmu i myślenia nastawionego na rozwój:
- zaktualizuj swoją wiedzę o informacje dotyczące plastyczności mózgu, inteligencji, rozwoju i talentu. Uwierz w to, że twój umysł jest plastyczny i zawsze możesz go przestawić w tryb rozwoju. Nie musisz sięgać po prace naukowe, wspinaczom polecam książkę Horsta: Maximum Climbing, której recenzję popełniłem
- ćwicz się w optymistycznym mówieniu do siebie. Zauważaj swoje sukcesy i ich nie umniejszaj
- poproś o pomoc. Znajdź kogoś obdarzonego umysłem nastawionym na rozwój, niech pomoże ci zrealizować swoje cele i nauczy optymistycznie patrzeć na swoje umiejętności ,
- jeśli włączy ci się nieuzasadniony pesymizm, od razu przyklej mu etykietkę. Nazwij tę część siebie „Pesymistycznym Marcinem” albo „Wycofującą się Anią”.
Poza powyższymi sposobami, polecam każdemu medytację. Rodzaj medytacji nie ma większego znaczenia, ale ja zachęcam do Mindfulnes. Można skorzystać z dwóch apliakacji na komórkę: Headspace lub Calm. Dzięki medytacji nie tylko łatwiej jest skoncentrować się na tym, co dzieje się w okół i w nas (szczególnie przydatne na ścianie), ale również szybciej rozpoznasz szkodzący ci wewnętrzny dialog i nie dasz się w niego wciągnąć (jeszcze bardziej przydatne w czasie wspinaczki). Przekłada się to również na życie poza plastikowo kamiennym światem.
W rozwijaniu uporu i budowaniu podejścia nastawionego na rozwój bardzo ważne jest środowisko. Mam koleżankę, której maksem było szemrane 6.4. Zerwała ze swoim ówczesnym facetem, również wspinaczem, i znalazła sobie silnego wspinaczkowo gościa, który otaczał się ludźmi mocno we wspinanie wkręconymi oraz o wiele silniejszymi od niej. Bardzo szybko wkosiła kolejne 6.4, po czym wciągnęła kilka 6.4+, które na dodatek kompletnie nie były w jej stylu. Czy tego chcemy czy nie, jesteśmy istotami społecznymi i zawsze środowisko będzie miało na nas wpływ. Warto z tego wpływu korzystać świadomie (zapraszam do artykułu nt. facylitacji społecznej we wspinaczce). Jeśli jednak nie możemy sobie pozwolić na znalezienie motywującego środowiska, musimy sobie radzić w inny sposób. Badania sugerują, że motywację (a więc pośrednio i upór) świetnie mogą rozwijać tematyczne książki i filmy. Czytajcie o sukcesach innych osób, szczególnie jeśli musieli włożyć w nie masę pracy. Oglądajcie filmy, w których łojanci długo zmagają się ze swoimi projektami i w końcu je wciągają. Słuchajcie inspirujących podcastów. Czytajcie inspirujące wywiady, np. takie jak ten (BTW: Jeśli znacie kogoś, kto zaczął wspinać się w wieku około 30 lat i doszedł do poziomu około 7C lub 8a, dajcie znać!).
Upór jest czymś, co buduje się na poprzednich osiągnięciach. Każdy sukces cię rozwija, nabierasz pewności odnośnie swoich możliwości i umiejętności, masz namacalny dowód na swoją siłę. Co ciekawe, upór jest też czymś, czego nabywasz z wiekiem; z jednej strony niby szybciej odpuszczasz w sprawach, które nie są już takie istotne, jednak z drugiej, mocniej angażujesz się w to, co dla ciebie ważne i czym na prawdę się interesujesz.
Jeśli interesuje Cię trening “głowy”, zapraszam do skorzystania z kursu:
Comments
Fajnie się to czyta. Pkt. 2 jszczególnie do mnie przemawia. Trenuję już długo i nie łatwo o progres, dlatego znalezienie konkretnych rzeczy, nad którymi mogę pracować i stawać się lepszym, daje mi nadzieję na sukces ;).
Trzymam kciuki, żeby się udało zrealizować wszystkie cele, nie tylko wspinaczkowe! 😉 Bo upór przeda się chyba w każdej dziedzinie życia. 🙂
czym się różni wg ciebie upór od motywacji?
Nie zastanawiałem się nad tym, bo dla mnie to są rzeczy dosyć podobne (z jednej strony), ale również jakieś tam sztuczne kategorie, wymyślone przez nudzących się psychologów (z drugiej strony). 😉
Sięgnąłem więc do wiki i wybrałem mniej bełkotliwe definicje:
1. Motywacja – stan gotowości do podjęcia określonego działania
2. Upór – syndrom behawioralny ludzi jak i zwierząt, charakteryzujący się powtarzaniem tych samych zachowań, decyzji, próśb lub wyrażaniem tych samych poglądów niezależnie od zmieniających się warunków otoczenia, czy otrzymania nowych informacji lub wiedzy (np. nowych metod działania).
Ale w znaczeniu potocznym te definicje się w mojej głowie jakoś przeplatają. 🙂
Podsumowując: motywacje widzę jak gotowość do działania (czyli bardziej ogólna sprawa), a upór to bardziej tendencja do powtarzania danego zachowania. A Ty jak to widzisz? I dlaczego pytasz? 😉
Ciekawy blog, dobry post. Tak trzymaj!
Pozdrawiam
Dzięki! 🙂
Upór i determinacja w dążeniu do celu jest w sumie wymagana w każdym sporcie, począwszy od wspinaczki, kończywszy na balecie. Każda dyscyplina charakteryzuje się większymi, mniejszymi szczytami, na które musimy się wdrapywać. Pozdrawiam!
Zajebiście napisane. Dobrych, podobnych tekstów było dużo, ale ująłeś sprawę epiej niż Horst.
Dzięki za słowa uznania! 🙂
Hej, super blog i ten wpis bardzo ciekawy. Dużo osób zaczyna się wspinać ok 30 r.ż. więc fajnie, że ktoś o tym pisze! Pozdrawiam!
Dzięki za miłe słowa! Rozgość się. 😉